Album to owoc nerdozy, nostalgii i kryzysu wieku średniego :D
Co do zasady, dałem sobie spokój z robieniem muzyki po wypuszczeniu „Płyty paździerzowej” w 2013 roku i skupiłem się na pisaniu. Wyjątki robiłem tylko po to, by nagrywać kawałki promo, takie jak rapowy „Kastrator” czy groove-metalowy „Zjadacz skór”. Skoro posiadłem pewne umiejętności, to głupotą byłoby nie wykorzystać ich do promocji książek, prawda? To było jednak wszystko: nie miałem żadnych muzycznych planów.
Pewnego dnia przeglądałem portal polskigamedev.pl: dawno temu marzyło mi się wkręcić do branży gier w charakterze scenarzysty i została mi chęć bycia na bieżąco z newsami. Natknąłem się na artykuł o grze Robot Jet Action na Commodore 64, zrobionej przez Polaków. Zainteresowałem się: w końcu Złomodore był moim pierwszym komputerem :)
Do artykułu podpięto trailer gry z kawałkiem gameplayu na YouTube. Oprócz tego, że gierka wyglądała świetnie i wydawała się „miodna”, to muzyka siadła mi niesamowicie. Do tego stopnia, że z ciekawości skontaktowałem się z jej autorem: pogratulowałem sukcesu i spytałem, czy ma może więcej takich skarbów. JammerC64 (wspomniany autor muzyki) wysłał mi link do swojego reporytorium, a tam czekało na mnie… jakieś 300 tracków :D Część z nich stanowiły jingle i efekty dźwiękowe, ale była też masa kompletnych kompozycji, powstałych w pełni na Commodore 64. Przyznam, że kapcie mi spadły: w życiu bym nie pomyślał, że da się wyczarować takie cuda na tak starym chipie!
Muszę jeszcze dodać, że jakiś czas wcześniej skończyłem czterdzieści lat, przez co często w tym okresie towarzyszyły mi wspomnienia dzieciństwa, nostalgiczne odloty, refleksje nad tym, co mnie ukształtowało i jak znalazłem się tam, gdzie byłem. Dość powiedzieć, że retro tracki Jammera zadziałały jak ogień na beczkę prochu ;) Złapałem taką podjarkę, że nie mogłem spać w nocy. Wiedziałem, że muszę coś z tymi bitami zrobić – jak nie, to eksploduję! Wszystkie plany pisarskie odłożyłem na boczny palnik i stwierdziłem, że to będzie moja odpowiedź na kryzys wieku średniego: jedni idą w szybkie samochody, inni w szybkie kobiety, a ja nagram sobie pierwszą od dziesięciu lat płytę :P
Jako, że jestem Wkurzonym Pisarzem, a to jednak nie jest literatura tylko muzyka, stwierdziłem, że utnę „pisarza” z pseudonimu (i logo) i nagram to jako Wkurzony. Wybrałem dwanaście bitów (jeden ostatecznie wyleciał), po czym przedstawiłem koncepcję Jammerowi i poprosiłem, by wysłał mi tracki. Wzruszywszy ramionami, stwierdził: „a, masz, baw się dobrze”. Myślał, że zajawka minie mi tak szybko, jak się pojawiła i wieczne gówno wyjdzie z moich zapowiedzi. Trochę się pomylił, chłe chłe :P
Mówiąc ściśle: moim rapem na ośmiobitowych kompozycjach JammeraC64. A w szerszym kontekście – pozytywnym, pozbawionym przekleństw i obsceny materiałem, pełnym odniesień do lat 90-tych i rzeczy, które mnie ukształtowały.
Znajdziecie tam m.in. kawałki o komiksach, komputerze Commodore 64 (a jakże!), wypożyczalniach kaset video, filmach, muzyce i subkulturach z tego okresu. Jest dziecięca beztroska, ale i kawałki bardziej refleksyjne: o priorytetach w życiu, otwieraniu się na związki, potrzebie samorealizacji czy konieczności parcia do przodu, bez względu na okoliczności.
Tylko nie zrozumcie mnie źle: wspomnienia i refleksje nie oznaczają bynajmniej zamuły ;) Biciwa są dynamiczne, kopytne i szybkie! Doszukacie się w nich wpływów drum’n’bassu, dubstepu, synthwave’u i boom bapu, choć wszystkie łączy pikselowa retro stylistyka. A i ja tekstowo dodaję do pieca: mogę spokojnie powiedzieć, że jeśli chodzi o złożoność rymów i składanych fraz, to najbardziej ambitne teksty rapowe jakie kiedykolwiek napisałem.
Pisanie na „8-Bit Rap” było o tyle trudne, że Jammer tworzył instrumentale dokładnie z taką intencją: by były samodzielnymi instrumentalami. Za bardzo nie przewidywał miejsca dla wokalisty, a co dopiero dla rapera, któremu się japa nie zamyka :P Musiałem więc umiejętnie podchodzić do materiału: wiedzieć, gdzie się schować i pozwolić muzyce lśnić, gdzie zagęścić i przycisnąć z tempem, gdzie dopasować się do melodii i płynąć z bitem.
O ile samo rozkminianie tekstów przepalało styki w mózgu, o tyle na okoliczności ich tworzenia nie mogłem narzekać: przypadły na lato i wczesną jesień 2022. Nie potrzebowałem laptopa ani pomocniczych materiałów, których często używałem do researchu przy książkach. Wystarczył notesik, długopis, telefon i słuchawki. Pisanie tekstów w lesie, na plaży, w krakowskiej knajpie, w pociągu… czysta przyjemność. Trzeba było zostać raperem :P
Album powstał na minimalnym budżecie, bo umówmy się: wiedziałem, że kokosów na nim nie zarobię :P Nagrania przeprowadziliśmy w zaprzyjaźnionym Melody Dealers Studio w Krakowie, a realizował je Yassato, który sam rapuje i produkuje muzykę, i tylko dziwnym zbiegiem okoliczności pracował wcześniej w tej samej firmie co ja ;) Yassato zajął się też miksem i masteringiem albumu. Chłop klął na czym ziemia stała, gdyż bity powstały w jakimś egzotycznym programie i za bardzo nie było jak wyeksportować z niego pojedynczych ścieżek. Musiał więc kręcić gałami na „sumie”, co pewnie ma przełożenie na jakość miksu, ale zważywszy na okoliczności, nie mogłem wymagać więcej. Dobra robota, serdeczne dzięki, Mordeczko!
Pierwotnie „8-Bit Rap” miał ukazać się także w wersji fizycznej, na digipacku CD. Przemyślałem jednak temat i doszedłem do wniosku, że byłoby to bezsensowne mrożenie pieniędzy: nie miałem w planach grania koncertów ani pchania albumu do sklepów (to zbyt drogi i ryzykowny interes), a na imprezach książkowych i fantastycznych raczej nie ma zbyt wielu fanów rapu :P Pozostał mi jedynie projekt okładki (poniżej). Stworzyłem ją sam na podstawie grafik, które za darmo udostępnili mi ilesj z grupy demoscenowej ALD oraz Twoflower z grupy Triad. Zwłaszcza ta druga grupa jest mi bliska: jako małolat, gdy kupowałem na kasetach pirackie składanki z grami na C64, to masa z nich była scrackowana właśnie przez Triad, do tej pory pamiętam ich logo, hehe :)
Tak czy inaczej, zamiast CD postanowiłem stworzyć swoiste „pocztówki muzyczne”, zawierające kody QR do serwisów streamingowych z albumem. Sprzedaje je na eventach w komplecie z książką „Salon gier”, o której opowiadam w tym poście.
Jeżeli chodzi o Jammera, to od momentu przekazania bitów nastąpiła cisza w eterze: nie dostawał ode mnie praktycznie żadnych informacji o postępach prac. Po prostu pewnego pięknego dnia wysłałem mu… gotowy produkt :D Reakcja była bezcenna: do końca nie wierzył, że da się w ogóle połączyć rap z takimi instrumentalami. Efekt przerósł oczekiwania Jammera i bardzo się cieszę, że nie uważa, jakobym zbezcześcił jego zajebistą muzykę :)
Płyta wyszła 17 stycznia 2023 roku. Fajnie, że zafundowałem sobie taki płodozmian i przerwę od pisania, choć ci, czekający na kontynuacje moich cykli fantasy, pewnie się nie zgodzą, hehe ;) Spokojnie, co nagle to po diable :)
Pozostaje mi jedynie zaprosić was do przesłuchania albumu „8-Bit Rap”. Wystarczy kliknąć w logo serwisu streamingowego poniżej, a zostaniecie odesłani do playlisty z kawałkami.
Bawcie się dobrze!
Leszek Bigos ztj. Wkurzony Pisarz
Kliknij w swój serwis streamingowy i posłuchaj płyty!