Uważam, że pisarze beletrystyki w Polsce też mogą żyć z pisania i wydawania samych siebie. Muszą jednak być zajebiści. Przeciętnych pisarzy na ścieżce indie czeka tylko frustracja i niespełnienie.
Teoretycznie chała ma się dobrze, gdziekolwiek nie spojrzysz, więc dlaczego indie pisarze mieliby być wyjątkiem? Ano dlatego, że chałę można sprzedać, ale tylko raz. Dlatego gówno trzeba dubeltowo reklamować, by „tylko raz” kupiła je jak największa ilość ludzi.
Wydając samego siebie nie masz pieniędzy na kłucie ludzi po oczach reklamą: musisz mądrze gospodarować zasobami, a i tak osiągniesz zasięg dużo mniejszy niż byś chciał. Nie ma pomiłuj, trzeba zdać się na czas i… na twoich czytelników. Jeśli jesteś zajebisty, będą powracali. Jeśli jesteś zajebisty, będą polecali cię innym, zrobią promocję za ciebie. Marketing szeptany to twój największy sprzymierzeniec.
No właśnie. Czy kiedykolwiek poleciłeś komuś coś, co nie było zajebiste? Coś, co tylko „jest ok” albo „może być”?
Ktoś przyczepi się do terminu „zajebistość”, że jest zbyt niedookreślony. No cóż, właśnie dlatego najbardziej tu pasuje :D Musisz, drogi pisarzu, być zajebisty z JAKIEGOŚ powodu. Z dwojga złego, lepiej robić kilka rzeczy źle, a jedną zajebiście niż wszystko robić przeciętnie.
Niestety nie potrafię określić atrybutów zajebistości, bo nie ma jednej drogi do celu. Pisanie jest skrajnie indywidualne, a jego odbiór skrajnie subiektywny, więc teoretycznie każdy jest zajebisty na swój sposób. Niestety polski rynek książki jest zbyt mały. To nie globalny rynek anglojęzyczny, gdzie ułamek mikrona populacji, któremu przypasuje akurat twój rodzaj ehem…zajebistości, wystarczy, byś mógł z pisania żyć. Twoja zajebistość nie może podlegać dyskusji.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma innej drogi, by przekonać się o swojej zajebistości lub jej braku, niż zanurkować na głęboką wodę. Trzeba napisać kilkanaście książek i dać sobie przynajmniej kilka lat, by potencjalni czytelnicy mieli szansę cię znaleźć. Sam nie wiem, czy moje pisanie jest cokolwiek warte. Jeżeli jestem zajebisty – przetrwam. Jeżeli nie jestem – będzie trzeba pakować kredki. Przekonam się na własnej skórze.
Leszek Bigos ztj. Wkurzony Pisarz
Zdjęcie: http://d.ibtimes.co.uk