Krótka piłka: jeżeli zadajesz sobie to pytanie, nie jesteś gotowy, żeby je napisać. Sorry.
Normalna sytuacja, dla kogoś kto faktycznie pisze, jest odwrotna: zbyt wiele pomysłów ciśnie się do głowy i nie starcza czasu, by je spisać. To logiczne: człowiek myśli o wiele szybciej niż pisze.
Jeśli masz dylemat jak w tytule, odpuść sobie. Poczekaj. Jeśli ma być, samo przyjdzie.
Miałem tak samo: chciałem pisać, a nie miałem o czym. Na chama też da się wymyślać. Kończyło się zawsze w ten sam sposób: grzązłem w błocie, a że nie miałem dźwigni (pomysłu i motywacji) na ciąg dalszy, porzucałem projekt. Pamiętam, kiedy na chama brałem się za fantasy, nie byłem w stanie wymyślić nawet wystylizowanych imion bohaterów! Każda głupota sprawiała problemy. Biologia jest najlepszym nauczycielem: na siłę wyciśniesz tylko gówno, a i przy tym nabawisz się hemoroidów.
Optymalny scenariusz wygląda następująco:
- Jesteś w niewinnej sytuacji: rozmawiasz z kimś, widzisz coś, oglądasz film, whatever.
- Słyszysz w głowie „PING!” jak w mikrofalówce i zaczynasz się zastanawiać: „a co by było, gdyby xxxxx …?”
- Żyjesz sobie dalej. Co jakiś czas pytanie wraca do ciebie i dokładasz sobie w głowie różne warianty.
- Mutant, którego zrodziłeś, zaczyna cię uwierać. Noszszsz kurrrde, musisz coś z tym zrobić.
- TERAZ zaczynasz pisać. Dalej nie masz żadnego planu, ale w międzyczasie mutant rozrósł się na tyle, że masz paliwo na przynajmniej sto stron.
- Podczas pisania, każdy wątek zaczyna żyć własnym życiem. Przychodzą ci do głowy kolejne warianty, fabuła dojrzewa szybciej niż jesteś w stanie ją spisać. Łeb puchnie. Reszta jest historią.
Na spotkaniach autorskich i konwentach wszyscy pisarze muszą odpowiadać na pytanie „skąd bierzesz pomysły”. WSZYSCY i za każdym razem. Staje się to tak irytujące, że pisarze robią się opryskliwi, albo zaczynają się nabijać z pytających, jedni z większą klasą, drudzy z mniejszą. Taki Neil Gaiman, na ten przykład, robi to z klasą i humorem TUTAJ 😀
A teraz odpowiedź. Pomysły biorą się z głowy. TWOJEJ głowy. Nikt Ci nie powie skąd masz je brać, masz je, albo nie!
I najważniejsze: nie ma czegoś takiego jak dobry lub zły pomysł. Jest tylko pomysł, który ci się podoba, lub nie. Podoba się i nie daje ci spokoju? Napisz go, jakkolwiek debilny by się nie wydawał. W końcu tylko z pozoru „Śmierć w Wenecji” to „film o facecie w łódce” 😉
Leszek Bigos ztj. Wkurzony Pisarz
Zdjęcie: www.goodpixcool.com
Kurde już mi się podoba w jaki sposób piszesz xd